Polska Info
Kompendium wiedzy o Polsce
© Michael Hardenfelt, luty 2014
Dozwolone jest użycie fragmentów tekstu pod warunkiem podania źródła: www.polenguide.pl
Język polski jest językiem indoeuropejskim i należy do słowiańskiej grupy
językowej. Można dokonać dalszego rozróżnienia, dzieląc języki słowiańskie
na południowosłowiańskie (języki bałkańskie), wschodniosłowiańskie
(rosyjski, ukraiński i białoruski) oraz zachodniosłowiańskie (polski,
czeski, słowacki). Słowacy i Polacy rozumieją się bez większych problemów,
natomiast Polacy i Czesi rozumieją się dopiero po wypiciu kilku piw. Języki
południowosłowiańskie i wschodniosłowiańskie nie są już takie bliskie –
Polak, który nie uczył się rosyjskiego, może rozumieć pojedyncze słowa i
czasami nawet całe zdania w telewizji, ale nie będzie mógł usiąść i pogadać
z Rosjaninem o życiu.
Oczywiście znajomość jednego języka słowiańskiego powoduje, że o wiele
łatwiej jest się uczyć następnego. Słowa często podchodzą od tego samego
prasłowa, struktury języków słowiańskich są porównywalne i zasady
gramatyczne mają wiele wspólnego. Pod względem wymowy różnią się one
znacznie od siebie, ale jeżeli ktoś uczył się rosyjskiego, nie musi się
obawiać nauki polskiego.
Duńczyk, znając język angielski i może mówiąc trochę po niemiecku, francusku
bądź hiszpańsku, praktycznie rzecz biorąc, nie będzie nic rozumiał, kiedy
pierwszy raz odwiedzi Polskę. Po przyswojeniu sobie systemu fonologicznego
zaczyna się jednak identyfikować słowa pochodzenia angielskiego,
niemieckiego lub łacińskiego.
Wspólne cechy języków słowiańskich to między innymi:
1. Rozbudowany system przypadków, w którym końcówki rzeczowników,
przymiotników i przyimków zmieniają się w zależności od danego przypadku.
2. Występowanie trzech rodzajów: żeńskiego, męskiego oraz nijakiego.
3. Dwa różne czasowniki mają identyczne znaczenie (z perspektywy Skandynawa
lub Anglika), z tą różnicą, że jeden z nich wyraża aspekt dokonany, a drugi
niedokonany.
Licząc 38 milionów Polaków w Polsce oraz 4-22 miliony użytkowników spoza
Polski, język polski jest jednym z wielkich języków świata. To, czy liczba
użytkowników spoza Polski wynosi 4, czy 22 miliony, zależy od sposobu
dokonywania obliczania i poziomu nacjonalizmu, ale osobiście uważam, że są
raczej 4 miliony niż 22. Niemniej jednak Polski należy do 25 największych
języków świata i wśród języków UE znajduje się na szóstym miejscu.
Przed drugą wojną światową istniał cały szereg polskich dialektów i na
podstawie języka można było z łatwością zidentyfikować pochodzenie ludzi.
Dialekty były stosowane regionalnie, ale także w obrębie jednego miasta, np.
Warszawa posiadała różne dialekty dzielnicowe.
Po drugiej wojnie światowej ludność Polski została przetasowana jak karty do
gry, wskutek czego dialekty zostały w dużej mierze unicestwione. W tym
radykalnym pomniejszeniu znaczenia dialektów niewątpliwie ważną rolę także
odegrała centralistyczna polityka edukacyjna, kładąc nacisk na jednolite
metody i materiały służące nauczaniu języka rodzimego w szkołach.
Obecnie widać różnice w wymowie zwłaszcza na trzech obszarach regionalnych:
Poznania, Warszawy i Krakowa, lecz są one znikome, jeżeli porównać je z
dialektami w innych krajach, np. Danii bądź Holandii. Poszczególne obszary
posiadają też czasem słowa i wyrażenia, które są charakterystyczne dla
danego regionu, ale ich liczba jest tak ograniczona, że nie zauważa się ich
w normalnej rozmowie. U starszych warszawiaków wciąż można odnaleźć ślady
praskiego dialektu, w tej części dzielnicy, która nie została
zniszczona
podczas drugiej wojny światowej. Rozpowszechniony dialekt to kaszubski,
który rzeczywiście uważa się za język niezależny. Prawie ćwierć miliona
ludzi na terenach położonych na północ i na zachód od Gdańska mówi po
kaszubsku, który to język nie jest bezpośrednio zrozumiały dla Polaków.
Jednak prawie wszyscy Kaszubi mówią także po polsku i korzystają z niego,
kiedy znajdują się w gronie osób polskojęzycznych.
Językiem śląskim mówi się w okolicy Katowic. Jest to dialekt ze słyszalnym
wpływem czeskiego i niemieckiego słownictwa oraz nieco dziwną wymową.
Większość Polaków uważa, że Ślązacy mówią jakimś śmiesznym językiem. Dlatego
żeby nie wyróżniać się zbytnio na tle krajowej mowy, zaledwie kilka lat temu
Ślązacy często stosowali autocenzurę. Dążenia do regionalizacji w ciągu
ostatnich kilku lat przez różne ugrupowania w Europie zainicjowały jednak
swoisty nacjonalizm regionalny, także w Polsce, i coraz więcej ludzi
posługuje się tym dialektem na co dzień. Szacuje się, że około pół miliona
ludzi posługuje się dziś językiem śląskim w życiu prywatnym.
Dialekt góralski. Szereg mniejszych społeczeństw mieszkających w polskich
górach kładzie szczególny nacisk na stare tradycje i ubiór. Mówią oni także
szczególnym dialektem, w którym część słownictwa różni się od polskiego.
Stanowią oni niezbyt liczną grupę, lecz ich tańce i ubiór są często
wykorzystywane w reklamach turystycznych i na różnych imprezach, nie tylko
związanych z kulturą ludową.
Dwa dialekty używane przez polską mniejszość narodową mieszkającą na
Ukrainie, Białorusi i Litwie (głównie w okolicach Wilna) zachowały swoje
cechy charakterystyczne i różnią się one wyraźnie od współczesnego języka
polskiego. Także w Ameryce można znaleźć polskojęzyczne społeczności,
których język jest pełen archaicznych polskich określeń oraz wpływów z
angielskiego. Największa z tych społeczności mieszka w Chicago, gdzie
szacuje się, że 250 000 ludzi mówi po polsku na co dzień.
Większość słów w języku polskim podchodzi od słownictwa słowiańskiego i na
pierwszy rzut oka są one nie do zrozumienia dla przeciętnego Duńczyka. W
języku polskim używa się jednak naprawdę wielu słów międzynarodowych
(przejrzystych), których znaczenie jest dość łatwe do odgadnięcia. Bardzo
dużo słów pochodzi z łaciny, a w ciągu stuleci oczywiście także zapożyczono
słownictwo z języków krajów ościennych. Jeżeli Duńczyk mówi po angielsku i
zna trochę niemiecki oraz jakiś język romański (np. francuski, hiszpański
bądź włoski), bardzo szybko nauczy się on rozumieć treść artykułów w
gazetach, na podstawie tych 15-25% słów, które jest w stanie kojarzyć ze
znanymi wyrażeniami.
Gorzej, jeżeli chce się także rozumieć język mówiony. Polacy mówią równie
szybko jak Duńczycy, a poszczególne głoski różnią się ogromnie od duńskich
dźwięków. Dla większości Duńczyków samo zidentyfikowanie pojedynczych słów w
zdaniu trwa dość długo, zatem na to, żeby zrozumieć treść rozmowy, trzeba
poświęcić naprawdę dużo czasu.
Poniższej fragment zwykłego artykułu z gazety. Słowa, które dla Duńczyka
dadzą się zrozumieć, podaję w nawiasach:
Tak duży spadek wartości (værdi) aktywów (aktiver) został
spowodowany ich przeszacowaniem, czyli „weryfikacją (verifikation)
wartości (værdi) wszystkich aktywów (aktiver) i zobowiązań
funduszu (fond)” – jak podała Idea TFI w komunikacie (kommunikat).
Obowiązek ten narzuciła na instytucję (institution) Komisja
(kommission) Nadzoru Finansowego (finansiel).
W praktyce (praksis) obligacje (obligationer) korporacyjne
(engelsk: corporate = virksomheds) zostały przez TFI wycenione bardziej
rynkowo – z uwzględnieniem ich wartości (værdi) na rynku wtórnym – a
nie tak jak dotychczas księgowo – tak jak powszechnie robi się we wszystkich
tego typu (type, slags) funduszach (fonde).
Oczywiście nie da się po prostu usiąść na kanapie i przeczytać tekstu jak
ten, który podałem powyżej, ale szybko można się uczyć, jak zgadywać
znaczenie międzynarodowych słów. Wtedy, aby móc zrozumieć teksty pisane,
głównym zadaniem staje się nauka najbardziej używanych 1000-2000 polskich
słów.
Tak jak w większości europejskich języków polskie rzeczowniki posiadają
rodzaj męski, żeński albo nijaki, ale to nie jest zaledwie podziału
gramatycznego. Mniej czy bardziej świadomi Polacy określają także płeć
wszystkich przedmiotów oraz nazw zawodów. Większość nazw stanowisk pracy
wskazuje niedwuznacznie na mężczyznę bądź kobietę, stąd część członków ruchu
feministycznego walczy o wprowadzenie żeńskich form dla nazw stanowisk
menedżerskich, takich jak dyrektorka, ministra bądź szefowa. Dużo kobiet
jednak wybiera męskie formy, ponieważ wydają im się bardziej poważne.
Czasami, w zależności od użytej formy, chodzi o dwa różne stanowiska:
sekretarka musi na przykład parzyć kawę, odpowiadać na telefony oraz
archiwizować informacje, sekretarz zaś (także, jeżeli sekretarz okazuje się
kobietą) zwykle podejmuje decyzje i posiada odpowiedzialność zarządzającą.
Przymiotniki i przyimki także odmienia się według rodzaju, który musi być
zgodny z rodzajem rzeczownika.
Istnieją liczne wyjątki, ale ogólnie formy gramatyczne rodzaju męskiego
kończą się na spółgłoskę (syn, komputer, telefon), rodzaj żeński na
samogłoskę „a” (kobieta, ulica), rodzaj nijaki zaś na „o”, „e”, „ę” lub „um”
(auto, morze, cielę, muzeum).
W czasie przeszłym czasowniki także odmieniają się według płci; w liczbie
pojedynczej jest podział na rodzaj męski, żeński i nijaki, w liczbie mnogiej
na męskoosobowy i niemęskoosobowy. Męskoosobowy należy rozumieć w taki
sposób, że jeżeli czasownik odnosi się do chociaż jednej istoty ludzkiej
płci męskiej, trzeba użyć formy męskoosobowej. Jeżeli czasownik odnosi się
do kobiet, kapeluszy, zwierząt bądź caffe latte, należy używać formy
niemęskoosobowej. Można wybaczyć cudzoziemcowi błędy w określeniu rodzaju
rzeczownika albo błędną odmianę, ale jeżeli używa się błędnego określenia
płci w odniesieniu do czasownika, grozi nam uznanie za niedorozwiniętego
umysłowo bądź bezczelnego. Nieustanne podkreślanie płci może spowodować
pomieszanie i frustracje u Duńczyka, który gramatycznie zwykle myśli w
sposób jednopłciowy (rodzaj wspólny), ale także jest wychowany w duchu
równego traktowania i ścisłej neutralności pod względem płci.
W języku polskim istnieje cały szereg liter specjalnych (ze znakami
diakrytycznymi), ale poza tym mamy do czynienia z literami podstawowego
łacińskiego alfabetu. W dodatku rozwój historyczny języka spowodował, że
niektóre znaki reprezentują identyczne dźwięki. Przez ostatnich kilka dekad
różne środowiska domagały się rewizji polskiej ortografii, lecz do tej pory
tradycjonalistom udało się zachować status quo.
Reguły dotyczące pisowni są szczegółowe i rygorystycznie przestrzegane –
nieobecność błędów w tekście pisanym jest podstawowym warunkiem poważnego
traktowania piszącego przez czytelnika. Jednym z najpoważniejszych
przestępstw, które może popełnić Polak, jest błędne zapisanie litery „ó”
zamiast „u” (bądź na odwrót). Te dwie litery wymawia się dokładnie tak samo
(dźwięk „u”), lecz w oczach wielu purystów językowych błędna pisownia jednej
z tych liter zamiast drugiej powoduje, że można ocenić piszącego jako
człowieka niewykształconego bądź wręcz prostackiego. Część purystów
uważałaby, że w takim razie lepiej byłoby powstrzymać się w ogóle od pisania
czegokolwiek. Należy brać pod uwagę, że dużo czasu w szkołach poświęca się
właśnie ćwiczeniu pisowni tych dwóch liter oraz pary liter rz/ż, której
dotyczy dokładnie ta sama problematyka.
Po opanowaniu systemu dźwiękowego języka polskiego oraz alfabetu
cudzoziemiec odkrywa, że wymowa jest zaskakująco bliska pisowni. Przeważnie
da się wymówić słowo na podstawie jego zapisu i można bez większych
problemów napisać słowo poprawnie, nawet jeżeli słyszy się je po raz
pierwszy. Lecz oczywiście wymaga to uprzedniego nauczenia się zarówno
głosek, jak i alfabetu.
Jak wspomniałem wcześniej, język polski korzysta z alfabetu łacińskiego z
dodatkiem rodzimych polskich znaków, mianowicie:
ą – ch – cz – ć – dz – dź – dż – ę – ł – ń – ó – rz – sz – ś – ż – ź
Litery „q”, „v” i „x”
występują wyłącznie w zapożyczeniach i tylko w bardzo ograniczonym zakresie.
Język polski nie brzmi tak jak duński bądź inne języki Zachodniej Europy.
Rzeczywiście, różnic jest tak wiele, że większość Duńczyków, którzy chociaż
przez chwilę rozważają naukę polskiego, ucieka w rozpaczy po zapoznaniu się
z dźwiękami; a może tak naprawdę nigdy nie są w stanie się z nimi zapoznać i
właśnie to może być przyczyną wszystkich trudności?
Człowiek, który skończył 18 lat, przyswoił oraz zautomatyzował już ruchy
języka i ust, słuchem natomiast odbiera dźwięki i kontrasty, które są od
dawna nauczone. Zawsze można znaleźć wyjątki i tak na przykład są ludzie,
którzy mają wyjątkowe muzyczne zdolności i są w stanie wyłapać najmniejsze
różnice, nawet w starszym wieku. Ogólnie wygląda to jednak tak, że większość
Duńczyków mówi po polsku, korzystając z duńskich dźwięków. Najgorszy możliwy
rezultat można zobaczyć, jeżeli ktoś kupi sobie podręcznik do nauki
polskiego i zaczyna uczyć się wymowy słów na podstawie ich pisemnej wersji w
podręczniku. To nie jest tylko kwestia dziwnego akcentu; słowa i ich odmiana
mają pewną spójność, która także wiąże się z dźwiękami. Nie da się
zaprzyjaźnić z językiem bez opanowania systemu dźwiękowego, ponieważ po
prostu nie jest możliwe zapamiętanie słów i końcówek.
Dlatego jeżeli ktoś z Europy Zachodniej chce się nauczyć polskiego, należy,
moim zdaniem, zacząć naukę od systemu dźwiękowego, bo stanowi on także klucz
do gramatyki, której strukturę w dużej mierze narzuca wymowa.
Ogólnie pisząc, zarówno polskie samogłoski, jak i spółgłoski wymawia się
odrobinę inaczej niż po duńsku. Różnice te są pozornie marginalne, lecz
wymawiając całe słowo, wyraźnie słychać różnice. Najtrudniejsze są jednak
polskie dźwięki opisane za pomocą znaków diakrytycznych.
Najpierw najprostsze znaki:
ch – wymawia się dokładnie jak polskie „h”
ó – wymawia się dokładnie jak polskie „u”
rz – wymawia się dokładnie jak polskie „ż” (patrz poniżej)
Samogłoski:
„ą” i „ę” – są to samogłoski nosowe, które wymawia się jak „on/ oun” i „en/
eun”. W niektórych kontekstach jednak tracą one nosowość i wtedy wymawia się
je jak zwykle polskie „a” lub „e”. Dotyczy to szczególnie „ę”, kiedy jest
ostatnią literą w wyrazie.
Spółgłoski:
ł – trochę jak duński dźwięk „w”
ć, ń, ś, ź – nazywa się je spółgłoskami miękkimi. W zasadzie wymawia się je
jak „ci”, „ni”, „si”, „zi”
cz – trochę jak duński dźwięk „tj”, ale trzeba wyregulować dźwięk
dz – trochę jak duński dźwięk „dj”, ale trzeba wyregulować dźwięk
dź – trochę jak duński „dj”, ale trzeba wyregulować dźwięk
sz – syknięcie, które trzeba trenować
ż – jak „sz”, lecz z tą różnicą, że jest dźwięczne
dż – jak „cz”, lecz dźwięczne
Dźwięki można trenować, ćwicząc poprawne ustawienia ust i języka, po czym
wymawia się dźwięki, które brzmią podobne. Między innymi:
sz, ż, cz, dż – wszystkie cztery dźwięki wymawia się, trzymając czubek
języka ku górze. Przy wymowie „sz” i „ż” tworzy się frykcję, przy wymowie
„cz” i „dż” – eksplozję. Dźwięki „sz” i „cz” są bezdźwięczne, a „ż” i „dż” –
dźwięczne. Kiedy dźwięk jest dźwięczny, w narządach mowy powstają wibracje,
ale jeżeli uczący nie czuje się pewny co do dźwięczności/bezdźwięczności,
najlepiej trenować wymowę z profesjonalnym pedagogiem.
si, zi, ci, dzi – język prosty, ewentualnie skierowany nieco w górę. „Si” i
„zi” są dźwiękami długimi, „ci” i „dzi” – krótkimi. „Zi” i „dzi” są
dźwięczne, „si” i „ci” – bezdźwięczne.
s, z, c, dz – czubek języka skierowany w dół. Przy wymowie „s” i „z”
powstaje frykcja, przy wymowie „c” i „dz” – eksplozja. Dźwięki „s” i „c” są
bezdźwięczne, zaś „z” i „dz” – dźwięczne.
Jak wcześniej wspominałem, polskie rzeczowniki mogą posiadać 3 rodzaje
gramatyczne. Te 3 rodzaje występują albo w liczbie pojedynczej, albo w
liczbie mnogiej, a w dodatku trzeba je odmienić przez 7 różnych przypadków.
Każdy rodzaj ma cały szereg regularnych odmian przypadkowych, które zależą
od końcówki rzeczownika w formie podstawowej. Poza nimi istnieje mnóstwo
wyjątków. Zaimki oraz przymiotniki także odmieniają się przez przypadki.
System odmiany przez przypadki
Łatwiej zrozumieć system odmiany przez przypadki, jeżeli obcokrajowiec
(Duńczyk, Anglik) uczył się łaciny, ale nawet solidna znajomość gramatyki
niemieckiego może pchnąć sprawę do przodu. Jeżeli ktoś mówi tylko po duńsku
i po angielsku, wtedy na początku system odmiany przez przypadki stanowi
zaporę nie do pokonania, bowiem trudno pojąć, w jaki sposób język korzysta z
deklinacji.
Żeby wyjaśnić sprawę w sposób bardzo prosty: po duńsku i po angielsku mamy
rygorystyczne reguły dotyczące szyku.
W języku angielskim: Peter hits John
– podmiot zajmuje pierwsze miejsce w zdaniu. Podmiot to ten, który wykonuje
czynność, w tym przypadku Peter.
Potem następuje czasownik (hits
[bije]), a na ostatnim miejscu dopełnienie, które jest przedmiotem wykonanej
przez podmiot czynności (John).
Jeżeli w duńskim albo angielskim zdaniu zmienimy szyk, tak że będzie ono
brzmiało: John hits Peter, wtedy
to Peter będzie miał krwotok z
nosa.
Reguły dotyczące szyku nie są aż tak rygorystyczne w języku polskim, ale za
to istnieją w nim przypadki. Peter hits John tłumaczy się na polski:
„Piotr bije Jana”. „Piotr” jest w mianowniku, formie, której użyjemy dla
podmiotu. „Jana” występuje w bierniku, który jest formą, jakiej użyjemy dla
dopełnienia.
Poniższej podano polskie przypadki oraz ich główne funkcje. Założeniem
niniejszego rozdziału jest zaledwie nakreślenie panoramy języka polskiego,
zatem lista ta nie jest w żaden sposób wyczerpująca.
Mianownik (nominativ) – forma podstawowa. Podmiot jest w mianowniku.
Dopełniacz (genitiv) – pełni wiele funkcji, ale trzy najważniejsze z nich
to: 1. W zdaniach z negacją czasownika dopełnienie bliższe występuje w
dopełniaczu (Piotr ma pieniądze – tu dopełnienie bliższe (pieniądze)
występuje w bierniku / Piotr nie ma pieniędzy – tu dopełnienie bliższe
(pieniądze) występuje w dopełniaczu, bo „nie” neguje czasownik. 2.
Dzierżawczość – jak formy z „‘s” bądź „of” po angielsku:
The gardener’s dog = Pies
ogrodnika (ogrodnika = gardener’s jest w dopełniaczu). 3. Cały szereg
przyimków tworzy wyrażenia przyimkowe z dopełniaczem, toteż mówi się, że
przyimki rządzą dopełniaczem.
Celownik (dativ) – dopełnienie dalsze jest w celowniku (trzeba przy tym
zwrócić uwagę na fakt, że duński i angielski rozbiór zdania trochę różni się
od polskiego). Poza tym celownikiem rządzi również cały szereg przyimków.
Biernik (akkusativ) – 1. Dopełnienie występuje w bierniku (chyba że
czasownik zdania jest negowany, wtedy trzeba użyć dopełniacza). 2. Cały
szereg przyimków tworzy wyrażenia przyimkowe z biernikiem. Często ten sam
przyimek rządzi dwoma przypadkami i wtedy o właściwym użyciu decyduje fakt,
czy czynność jest statyczna, czy dynamiczna.
Narzędnik (instrumentalis) – 1. Forma instrumentalis jest narzędziem, za
pomocą którego wykonuje się czynność i to narzędzie najczęściej występuje w
narzędniku. 2. To, co po angielsku nazywa się
subject complement (kiedy podmiot
i orzecznik jest tą samą osobą), występuje w narzędniku, np.: Piotr jest
malarzem („malarz” to narzędnik).
Miejscownik (lokativ) – używa się go wyłącznie z przyimkami. Głównie są to
statyczne wyrażenia przyimkowe, które podają miejsce, gdzie ktoś/coś się
znajduje.
Wołacz (vokativ) – forma adresatywna. „Basiu, tak się cieszę, że cię widzę!”
W tym zdaniu „Basiu” występuje w wołaczu, ponieważ ona jest adresatem
wypowiedzi. Wołacz stosuje się coraz rzadziej; zamiast wołacza często używa
się formy mianownika. Cudzoziemiec może nie poświęcać zbyt dużo energii na
tę formę.
Każdy czasownik ma wbudowaną strukturę zdania. Ucząc się czasownika, nie
wystarczy zatem wiedzieć, co znaczy, należy także poznać jego strukturę.
Jeśli chodzi o czasownik „bić”, każdy Polak zna szereg standardowych
struktur, wie automatycznie, że należy użyć konstrukcji „mianownik + bić +
biernik”. Jeżeli chcemy rozszerzyć zdanie, wtedy mamy schemat: Ktoś
(aktywnie) (mianownik) + bić + kogoś (pasywnie) + czymś (narzędnik):
Piotr bije Jana pięściami.
W zasadzie cudzoziemiec bez literackich aspiracji może dać sobie radę z
mianownikiem, biernikiem i dopełniaczem, a z czasem także wytrenować
pozostałe przypadki.
Polskie czasowniki występują w trzech czasach: teraźniejszym, przeszłym oraz
przyszłym. Poza tym rozróżnia się tryb oznajmujący (indicativus) i
rozkazujący (imperativus). Istnieją także formy trybu przypuszczającego,
które można utworzyć z pomocą końcówki „-by”.
Strona czynna i strona bierna.
Tak jak w angielskim i językach skandynawskich w języku polskim przeważająca
część zdań występuje w stronie czynnej. Czynne polskie zdanie można zmienić
na stronę bierną, tak że dopełnienie bliższe w zdaniu w stronie czynnej
stanie się podmiotem w zdaniu w stronie biernej.
Piotr je jabłko (strona czynna) > Jabłko jest jedzone (przez Piotra) (strona
bierna)
W języku duńskim mamy także często używaną formę bierną zakończoną na „s”.
Czegoś podobnego nie ma w języku polskim, a strona bierna jest też mniej
używana po polsku niż po duńsku.
Do tej pory przeciętny Duńczyk nie powinien mieć problemu z polskimi
czasownikami, ale…
W języku polskim czasowniki odmienia się przez osoby. Często nie trzeba
używać zaimka osobowego (ja, ty, on, ona, ono, my, wy, oni), ponieważ osobę
można rozpoznać po końcówce czasownika. Cudzoziemcy uczą się końcówek za
pomocą tabel i tabele te różnią się zależnie od czasownika. Należy je
podzielić na grupy koniugacyjne, w dodatku istnieje mnóstwo czasowników
nieregularnych.
W czasie przeszłym, liczbie pojedynczej czasowniki także odmienią się według
rodzaju (zarówno w 1. 2. i 3. osobie). Stosowanie poprawnego rodzaju uważa
się za bardzo ważne, więc Duńczycy i Anglicy muszą zapomnieć o tym, że
gender (albo płeć) jest mało istotna. W liczbie mnogiej w czasie przeszłym
rozróżnia się między mężczyznami a niemężczyznami, czyli kobietami,
zwierzętami oraz przedmiotami. Jeżeli częścią podmiotu jest zaledwie jeden
mężczyzna, należy stosować formę męskoosobową.
Dla Duńczyka najtrudniejszą rzeczą, jeżeli chodzi o czasowniki, jest
prawdopodobnie aspekt. Polskie czasowniki mogą być dokonane i niedokonane.
Dokonane czasowniki mają czas przeszły i przyszły (ale nie mają czasu
teraźniejszego, ponieważ czynność, która się odbywa teraz, nie może być
dokonana). Niedokonane czasowniki mają czas przeszły, teraźniejszy i
przyszły. Czasownik dokonany i niedokonany to dwa zupełnie różne słowa, ale
zazwyczaj są one do siebie bardzo podobne. Najczęściej tworzy się formy
dokonane, dodając przedrostek do czasownika niedokonanego.
Polacy uwielbiają formy zdrobniałe i formy pochodne, które nadają słowu bądź
imieniu szczególną czułość. Formy zdrobniałe tworzy się za pomocą końcówek.
Przeważająca większość polskich imion ma jedną formę zdrobniałą bądź kilka.
Z imion zdrobniałych korzystają członkowie rodziny, znajomi i często także
koledzy i koleżankami z pracy. Kochankowie wolą nazywać się nawzajem formami
zdrobniałymi pochodzącymi od nazw zwierząt, na przykład rybka, żabka, kotek
lub (dla mężczyzn) niedźwiadek, miś bądź niedźwiedź. Kiedy ktoś czeka na
pieniądze, spodziewa się pieniążków, także samochodowi można okazać uczucia,
nazywając go samochodzikiem.
Bezkonkurencyjnie najbardziej popularne polskie przekleństwo to „kurwa”,
które dosłownie znaczy „prostytutka”, ale jako przekleństwa używa się go do
intensyfikowania przekazu. W niektórych kręgach słowa tego używa się nawet
bardzo często, ale większość ludzi uważa je za wulgarne. Osoby uważające się
za kulturalne, często mówią „kurczę” lub „kurna”/„kurde”” zamiast ”kurwa”.
Polskie przekleństwa odnoszą się przeważnie do seksualności oraz narządów
płciowych i część z nich to zapożyczenia z angielskiego i rosyjskiego. Wśród
nich fuck znajduje się na
pierwszym miejscu wśród młodzieży.
Język polski posiada dwie formy zwracania się do innych. Formy „ty” używa
się wśród rodziny, przyjaciół i coraz częściej wśród kolegów w pracy. Młodzi
ludzie przeważnie są między sobą na „ty”, nawet jeżeli się nie znają.
Grzecznościowych i formalnych „Pan”/„Pani” używa się wobec osób starszych i
tam, gdzie trzeba zachować pewien dystans, np. w sklepach i miejscach
publicznych. Ponadto formy tej używa się do podkreślania różnic w
hierarchii. Rzadko szef jest na „ty” z swoimi współpracownikami, na
uniwersytetach nauczyciele i studenci też przeważnie mówią do siebie na
„Pan”/„Pani”.
W ostatnich kilku latach ustawodawcy zaczęli skrupulatnie zajmować się
językiem polskim. W celu ochrony języka w 1996 r. powstała Rada Języka
Polskiego, a w 1999 r. uchwalono ustawę o języku polskim, pomimo faktu, że
język dał sobie radę przez kilkaset lat, niekiedy nie mając nawet własnego
państwa.
Ustawa zaznacza, że państwo ma obowiązek wspierać poszerzanie języka
polskiego, poza tym nakazuje, że wszelkie komunikaty muszą być pisane po
polsku i instytucje publiczne mają działać po polsku. Ponadto należy
korzystać z języka polskiego w handlu (na fakturach i umowach), jeżeli
przynajmniej jeden z podmiotów to Polak. Zatem cudzoziemiec nie może w
zasadzie podpisać angielskojęzycznej umowy najmu z Polakiem (ale polską
wersję można oczywiście przetłumaczyć na inne języki).
Jak się uczyć języka polskiego?
Jak wspominałem na początku rozdziału, dla Duńczyka lub Anglika znacznie
trudniej jest się uczyć polskiego niż innych języków zachodnioeuropejskich
(niemieckiego, hiszpańskiego, francuskiego itd.), a im jest się starszym,
tym trudniej będzie się nauczyć polskiego. Najpierw trzeba zdecydować, jaki
jest cel nauki. Jeżeli ktoś pragnie posługiwać się polskim, żeby zrobić
drobne zakupy w lokalnych sklepach, wystarczy, że nauczy się on kilkunastu
słów i stałych zwrotów. Wtedy nie trzeba się martwić, czy wszystko, co
mówimy, jest poprawne. Jeżeli ktoś chciałby zapoznać się z ogólnym
znaczeniem tekstów pisanych, również da się osiągnąć taki cel bez zbytniego
wysiłku. W takim przypadku trzeba nauczyć się pisowni najbardziej używanych
1000-2000 słów, opanować umiejętnie zgadywanie i nie przejmować się
gramatyką.
Poważne trudności pojawiają się dopiero wtedy, jeżeli ktoś chciałby ustnie
posługiwać się urozmaiconym i poprawnym językiem polskim. Nie da się tego
osiągnąć bez dobrej znajomości systemu dźwiękowego; poza tym potem o wiele
łatwiej można nauczyć się słownictwa i gramatyki. Różnie bywa z tym, jak
szybko obcokrajowiec jest w stanie nauczyć się systemu dźwiękowego. Czynnik
decydujący stanowi wiek uczącego się oraz wrażliwość na muzykę.
Osobiście polecam ćwiczenia przez pewną liczbę godzin ze specjalistą od
wymowy, najlepiej jeszcze zanim ktoś zacznie się uczyć polskiego, ale może
się to też odbywać równocześnie z właściwymi lekcjami języka. Specjalista od
wymowy to logopeda i można go znaleźć w większości miast średniej i dużej
wielkości. Większość nauczycieli polskiego uważa, że mają wystarczającą
wiedzę na temat wymowy, żeby uczyć obcokrajowców, lecz ich wiedza jest
często bardzo teoretyczna, zazwyczaj brakuje im narzędzi pedagogicznych oraz
cierpliwości, które posiada większość logopedów.
Alternatywnie można kupić podręcznik i poprosić partnera/partnerkę lub
znajomego o pomoc w nauce języka. Można wypróbować taki sposób, ale trudno
jest się uczyć polskiego i rzadko przynosi to pozytywne efekty. Jeżeli
natomiast najpierw poświęci się kilka miesięcy na opanowanie systemu
dźwiękowego, można się bardzo dużo nauczyć we własnym zakresie i z pomocą
przyjaciół.
Trzeba zdać sobie sprawę, że nie można tłumaczyć słowa po słowie, by tworzyć
polskie zdania. Język polski ma inną strukturę niż języki
zachodnioeuropejskie i, moim zdaniem, najlepszym sposobem jest, jeżeli ktoś
uczy się całych zwrotów, a potem wymienia w nich pojedyncze słowa.
Jeżeli ktoś zdecyduje się na prywatne lekcje, najlepiej znaleźć Polaka z
kierunkowym wykształceniem z zakresu filologii polskiej, najlepiej także ze
specjalizacją nauczania polskiego dla cudzoziemców.
Poza tym we wszystkich dużych miastach w Polsce można znaleźć kursy
polskiego dla cudzoziemców. Na większości uniwersytetów odbywają się kursy,
zarówno takie, gdzie nauka ma miejsce kilka godzin tygodniowo, ale także
kursy intensywne, trwające przez dwa semestry. Często jednak jest tak, że na
kursach intensywnych jest dużo potomków Polaków żyjących w obczyźnie, a oni
od dziecka słyszeli język polski, na przykład od babci. Podstawowa gramatyka
i wymowa mogą zatem nie być na tych kursach priorytetem.
Co więcej, powstały liczne nowe prywatne szkoły, specjalizujące się w
nauczaniu języka polskiego dla cudzoziemców; jakość tych szkół jest różna,
trzeba najpierw zebrać materiały z potencjalnych placówek, odbyć rozmowę z
nauczycielami i samodzielnie ocenić, czy są one poważne w swoim podejściu do
ucznia. Jeżeli się nie jest zadowolonym, szkołę można zmienić.
Mówiąc o materiałach do nauki języka polskiego, trzeba zdać sobie sprawę, że
język polski nie był do tej pory na pierwszym miejscu wśród języków, które
wzbudzały zainteresowanie cudzoziemców. Powoli się to jednak zmienia, ale
mała liczba uczniów na kursach oznacza, że nie ma doskonałych systemów do
nauki polskiego, w przeciwieństwie do kursów nauki angielskiego,
niemieckiego, hiszpańskiego bądź francuskiego.
Do najlepszych dostępnych obecnie materiałów, moim zdaniem, należy seria
Hurra (1, 2 i 3) z
wydawnictwa Prolog. Prolog wydał także gramatykę po angielsku i po niemiecku
oraz podręcznik Start 1,
który mianowano Survival Polish z
wyjaśnieniami po angielsku.
Poza tym istnieje cały szereg książek z wydawnictwa Universitas, od poziomu
dla początkujących do C2 (najwyższego). Większość podręczników jest bardzo
teoretyczna i brak im pedagogicznego podejścia, lecz niektóre z pozycji,
moim zdaniem, warto nabyć.
Słownik Minimum Języka Polskiego jest świetny dla początkujących.
Zawiera najbardziej używane słowa w języku polskim i dzięki niemu uczeń nie
gubi się w wielkich słownikach.
Na Łamach Prasy jest naprawdę dobrym zbiorem tekstów o aktualnych
wydarzeniach wraz z ćwiczeniami gramatycznymi i pedagogicznym podejściem
(dla zaawansowanych, poziom C2).
Co raz wejdzie do głowy – już z niej nie wyleci zawiera stałe
polskie zwroty i przysłowia, przedstawione w przyjemny sposób (dla
zaawansowanych). W dodatku istnieje dużo podręczników z ćwiczeniami
gramatycznymi, z których można korzystać, jeżeli pracuje się z nimi
systematycznie.
Wiele lat temu wydawnictwo Wiedza Powszechna wydało podręcznik pod tytułem
Uczymy się polskiego.
Książka ta została wydana w różnych językach (angielskim, niemieckim,
włoskim itd.) i do systemu można także dokupić pliki dźwiękowe oraz
podręcznik gramatyczny. Program ten jest jednak nieco staroświecki i
prawdopodobnie najlepiej spełnia swą rolę, jeżeli głównym naszym celem jest
tylko czytanie po polsku. Z drugiej strony jest dobrze opracowany i, w mojej
opinii, nadaje się do nauki we własnym zakresie.